Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/w-centralny.klodzko.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server350749/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 17
- Usiądź, proszę.

się ważyłem, złamał jej życie. Przynajmniej dopóki nie poznała Deva. A wiesz, co było

siebie... Myślę, że oni wszyscy - Król, Próżny, Pijak i Bankier - nie mają przyjaciół i nie umieją być przyjaciółmi dla
Przeniósł się z powrotem do zamku, ponieważ ukochane Renouys nagle mu obrzydło. Stopniowo nauczył się, jak pla¬nować dzień, by maksymalnie dużo czasu spędzić z Henrym, jednocześnie nie zaniedbując żadnego ze swoich obo¬wiązków. Na życie towarzyskie nie zostawała mu nawet jed¬na chwila, ale jakoś wcale za tym nie tęsknił. Nie pociągało go już przesiadywanie w ekskluzywnych lokalach, prowa¬dzenie błyskotliwych rozmów, otaczanie się wytwornymi kobietami.
- O jakim lustrze?
ożenić się z kobietą, która urodzi mu dzieci. Znowu się odprężył. Przynajmniej nie będą musieli się dłużej zastanawiać, co zrobić z Mary Beth. Sama o tym zdecydowała, eliminując siebie z gry w zgadywanki, i Huff był jej za to niemal wdzięczny. Mając przed sobą nowy cel, obaj z Chrisem będą teraz mogli z całym zapałem zmierzać do jego osiągnięcia. - Beck o tym wie? - Nie, nikt nie wie - odparł Chris. - Powiedziałem mu tylko, że poddałem się, nie próbuję już ocalić swojego małżeństwa i chcę skończyć ze sprawą jak najszybciej. - Jego zdaniem ten prawnik z Nowego Orleanu jest najlepszy? - Sporo sobie życzy za usługi, ale jego klienci nie wychodzą z sądu oskubani do cna, niosąc jaja w torebce papierowej. Huff roześmiał się i poklepał syna po kolanie. - Twoje lepiej niech zostaną na swoim miejscu. Będziesz ich potrzebował. Chris uśmiechnął się, chociaż wciąż z widocznym przygnębieniem. - Powinienem cię posłuchać i zrobić dzieciaka Mary Beth zaraz po złożeniu przysięgi małżeńskiej. Zamiast tego uległem i zgodziłem się odłożyć to na później, do czasu aż „oswoi się z rodziną", jak to ujęła. Chris nie wiedział o tym, że Huff nie pozostawił decyzji o dziecku nowo poślubionym. Udał się do doktora Caroe'a i poprosił, aby ten zastąpił środki antykoncepcyjne Mary Beth placebo z sacharozy. Lekarz zrobił to, oczywiście za sowitą opłatą. Jak się jednak okazało, inwestycja nie wypaliła. Mijały miesiące, ale ku konsternacji Huffa Mary Beth nadal nie zachodziła w ciążę. Chociaż od ślubu nie minęło dużo czasu, ona i Chris częściej się kłócili, niż uprawiali seks. - Było, minęło, synu - powiedział. - Nie ma sensu trwonić energii na żale. Musimy się skoncentrować na przyspieszeniu rozwodu. Jeśli Mary Beth rozkłada nogi przed basenowym, możemy ją oskarżyć o cudzołóstwo. - Odpowie na to, wyliczając moje rozliczne romanse, w większości z jej przyjaciółkami. Musimy wymyślić coś innego. Huff ponownie poklepał syna po udzie i wstał z fotela. - Ten prawnik z Nowego Orleanu wygląda mi na odpowiedniego sprzymierzeńca. Poza tym, nawet jeśli nie możemy polegać na tym, że załatwi sprawę, mamy przecież Becka. Chodźmy spać. - To był długi dzień - zauważył Chris, gdy wchodzili do cichego domu. - Wydaje się, jakby od pogrzebu minęły całe wieki, nieprawdaż? - Hm. - Huff w zamyśleniu pomasował żołądek, wciąż płonący żywym ogniem od zgagi. - Co sądzisz o Sayre? Nie mieliśmy jeszcze okazji o niej porozmawiać. - Nadal jest afektowana. - Afektowana? - parsknął śmiechem Chris, gdy wspinali się po schodach. - To zupełnie jakby nazwać Osamę Bin Ladena rozrabiaką. - Nie wyjechała z miasta, tak jak zamierzała. Zadzwonił do mnie kierownik hotelu w Destiny. Zarezerwowała sobie u niego pokój. - Dlaczego? - Może była zmęczona, tak jak my, albo nie chciała wracać do Nowego Orleanu po nocy. Chris spojrzał na niego sceptycznie. - Gdyby jej zależało, wyniosłaby się stąd, choćby miała się czołgać. Nie myśli o nas i o Destiny ani trochę lepiej niż Mary Beth. Prawdopodobnie nawet gorzej. - Cholerne kobiety. Kto wie, co nimi kieruje? - zamruczał z niechęcią Huff. - Tyle dobrego, że
- Witam cię łaskawie, mój ambasadorze - powiedział Król królewskim tonem.- Wszak podczas ostatniej audiencji
- Hej, co ty robisz? - zaprotestował gwałtownie.
- Naprawdę musimy porozmawiać! To bardzo ważne.
Pijak spuścił wzrok i przez chwilę milczał.
Motyl przefrunął z szala na pierwszy z brzegu kwiat, delikatnie na nim usiadł i znowu uwodzicielsko szeptał:
- Kolację jemy na dole. Zaraz siadamy do stołu.
Tak naprawdę Tammy była przerażona. Zamek i jego otoczenie niezmiernie jej się podobały, ale pomysł zarzą¬dzania cudzymi dobrami, i to tak ogromnymi, nie podobał się jej zupełnie.
- Wcale nie. Planowałem zamieszkać tu z Henrym, ale wszystko się zmieniło.
I od Tammy.
Tammy odruchowo rzuciła okiem i zamarła.

Odetchnął ciężko, wychodząc ze studia. Zegar pokazywał już godzinę dwudziestą

A tu nagle pojawił się Jego Wysokość. A może się my¬liła? Przecież nie znała się na tym zupełnie. Może to ad¬mirał? Ale czy zostaje się admirałem już w okolicach trzy¬dziestki?
Doszedł do wniosku, że chyba musiał się przesłyszeć. Jak mogłaby się w nim zakochać? Po pierwsze, znali się zbyt krótko, po drugie, to mogło ją zbyt drogo kosztować. Wiedziała o tym. Jego rodzina siała zniszczenie i śmierć. Każdy związek kończył się tragicznie.
- zaproponowała. - To by natychmiast rozwiązało wszelkie problemy.

Ogarnęło ją złe przeczucie.

- Dlatego byłeś ostatnio taki dziwny? Alec wzruszył ramionami. Dziwny? Wcale mu
Myślał o tym, że robiła wszystko, by ukryć swą urodę, ale takiego piękna nie dało się zatuszować. Potem przeniósł spojrzenie na nóż przywiązany do uda. Takie niebezpieczne zabawki kojarzyły mu się z obskurnymi barami i ciemnymi zaułkami zakazanych dzielnic. Nie pasowały do delikatnej kobiety. Nie pytając o zgodę, sięgnął po metalową rękojeść. Bella była szybsza. Mocno złapała go za nadgarstek.
- Pocałuj mnie - szepnęła. Pochylił się nad nią i zrobił to, czego pragnęła. Uśmiechnęła

Mark skrzywił się nieznacznie. Ingrid zdecydowanie za dużo sobie wyobrażała. Będzie musiał zrobić z tym po¬rządek.

Zapukał, a już po chwili w progu pojawił się trochę otyły nastolatek, z krótkimi,
do niego, żeby dać mu całusa na pożegnanie. Alec dostał od Kurkowa najlepsze karty, jakie
- Tak. Te lustra są rzeczywiście imponujące.